Skocz do spisu treści

Światełko

Czasopismo Polskiego Związku Niewidomych dla dzieci starszych

numer 1, styczeń 2013

Redakcja:
Ewa Fraszka-Groszkowska (red. naczelna)
Marta Michnowska
Barbara Zarzecka

Kolegium redakcyjne:

Wanda Chotomska
Hanna Karwowska-Żurek
Anna Nowakowska
Małgorzata Pacholec
Magdalena Sikorska

Adres redakcji:
ul. Konwiktorska 9,
00-216 Warszawa

tel.:(22) 831-22-71 wewn. 253 lub (22) 635 19 10

e-mail: swiatelko@pzn.org.pl

Uwaga! Jeśli chcesz zamknąć okno a później móc wrócić do ostatnio czytanego artykułu, cofnij się do najbliższego linku "zaznacz" i otwórz go.


Spis treści

Zapomnij - CZESŁAW MIŁOSZ
Znam Starego Doktora jak nikt - MARTA MICHNOWSKA
Idź dalej - EDWARD STACHURA
Zielona wyspa - MONIKA DUBIEL
Ciekawostki
Coś pysznego: Zimowe pejzaże
Językowe potyczki: Lamus - KROPKA
Cooltura: Piosenki z licencją na zabijanie - KONRAD ZYCH
Cooltura: W wehikule czasu - BARBARA ZARZECKA
Zimowe przygotowania - PRZEMYSŁAW BARSZCZ
English corner
Do medali – długa droga... - TADEUSZ RODZIEWICZ
O tym warto pamiętać: Unia lubelska, czyli jak dwa państwa połączyły się w jedno - MAREK GROSZKOWSKI
Test: Czy znasz swoje mocne strony?
Spróbuj rozwiązać
Z uśmiechem łatwiej
Rozwiązania zagadek:



Zapomnij - CZESŁAW MIŁOSZ

Zapomnij o cierpieniach,
Które sam zadałeś.
Zapomnij o cierpieniach,
Które tobie zadano.
Wody płyną i płyną,
Wiosny błysną i giną,
Idziesz ziemią ledwie pamiętaną.
Czasem słyszysz daleko piosenkę.
Co to znaczy, pytasz, kto tam śpiewa?
Dziecinne słońce wschodzi,
Wnuk i prawnuk się rodzi.
Teraz ciebie prowadzą za rękę.
Nazwy rzek tobie jeszcze zostały.
Jakże długo umieją trwać rzeki!
Pola twoje, ugorne,
Wieże miast, niepodobne.
Ty na progu stoisz, zaniemiały.
TO. Kraków 2000.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Znam Starego Doktora jak nikt - MARTA MICHNOWSKA

Świetny lekarz, obrońca dzieci o nowoczesnym spojrzeniu na pedagogikę i pisarz z niesamowitą wyobraźnią, przenoszącą dziecięce umysły w egzotyczne krainy, fantastyczne światy pełne przedziwnych przygód. Janusz Korczak – właśnie zakończył się poświęcony mu rok, czy wiemy o nim więcej? Niewidomi i słabowidzący uczniowie z całej Polski z pewnością tak.
Konkursy organizowane przez Bibliotekę Centralną PZN stały się już tradycją, ale frekwencja podczas zeszłorocznej edycji turnieju korczakowskiego zaskoczyła wszystkich. Do Tyflogalerii na Konwiktorską zjechało 42 dzieci ze szkół podstawowych oraz młodzież z gimnazjów w ośrodkach szkolno-wychowawczych dla osób z dysfunkcją narządu wzroku w Warszawie, Laskach, Lublinie, Łodzi i Owińskach.

Konkursowe zmagania czas zacząć
14 listopada 2012 w hallu Biblioteki podekscytowana młodzież wraz z opiekunami pojawiali się już od 10 rano. W oczekiwaniu na start imprezy, przy szklance soku owocowego i słodkich przekąskach, zawiązywały się nowe znajomości. Punktualnie o 11 organizatorzy przywitali wszystkich gości – tych całkiem dużych i tych trochę mniejszych – przedstawili jurorów i jeszcze raz dokładnie wyjaśnili zasady rywalizacji. Walk o nagrody miała toczyć się w trzech grupach. Zgodnie z regulaminem rozgrywki odbywały się w dwóch kategoriach wiekowych – gimnazjalistów i uczniów ze szkół podstawowych, jednak dzieci młodszych zjawiło się na Konwiktorskiej prawie 30, więc zostały podzielone na dwa mniejsze zespoły. Burza dopingujących oklasków podgrzała atmosferę, dając znak, że zmagania czas zacząć!

Korczak dla starszych
Kim był Henryk Goldszmit? Czyich „gadaninek” słuchali dzieci i dorośli w Polskim Radiu? Jak toczyła się historia „Małego Przeglądu”? Kto czytał dokładnie poszczególne numery „Światełka” w zeszłym roku, z pewnością zna odpowiedzi na te pytania. A jak poradzili sobie z nimi uczniowie z gimnazjów podczas konkursu bibliotecznego? – Poziom wiedzy uczestników w starszej kategorii wiekowej był dość zróżnicowany – opowiada pani Teresa Dederko, przewodnicząca jury. – Aby wyłonić zwycięzców, nie wystarczyły dwa etapy quizowe. Po drugiej kolejce pytań potrzebna była jeszcze dogrywka, wymagająca nie tylko znajomości konkretnych faktów, ale także pewnej refleksji i umiejętności wyciągania i formułowania wniosków – tłumaczy bibliotekarka. Cykl artykułów poświęconych Januszowi Korczakowi autorstwa Danuty Tomerskiej najlepiej zapamiętała i zrozumiała według jurorów Natalia Marendziak. Na kolejnych pozycjach uplasowały się Nikola Oleksiak i Zuzanna Miller. Wyróżnieni zostali Piotr Bienias oraz Monika Kazimierczak. Wszyscy uczestnicy otrzymali drobne upominki, a najlepsi zabrali ze sobą nowoczesny sprzęt audio do domu.

Z Maciusiem na bezludnej wyspie
Na podstawie przygód słynnego bohatera jednej z powieści Korczaka powstała lista pytań, na które podczas konkursu odpowiadali uczniowie szkół podstawowych. – Dzieci zjawiło się na Konwiktorskiej dokładnie 29, więc rywalizacja musiała odbywać się jednocześnie w dwu grupach – relacjonuje jedna z jurorek, Ewa Fraszka-Groszkowska. – Emocje rozgrzała dogrywka najlepszych uczestników z obu zespołów, która odbyła się przed publicznością w Tyflogalerii – dodaje redaktor naczelna czasopism dziecięcych.
Z podchwytliwymi pytaniami świetnie poradził sobie Bartek Budziewski. Zdobywca pierwszej nagrody książkę czytał kolejny raz jeszcze nad ranem w dniu konkursu, z udziału w którym w ostatniej chwili chciał zrezygnować, bo wydawało mu się, że nie jest wystarczająco dobrze przygotowany. - Bardzo ucieszyłem się z wygranej, a szczególnie z odtwarzacza audio – opowiadał „Światełku” Bartek. – Moje radio właśnie się zepsuło, więc nagroda była po prostu wymarzona. Kolejne miejsca zajęły: Klaudia Grabowska i Patrycja Kaza ex aequo z Kingą Przewoźną. Wyróżnienia otrzymały Amanda Mela oraz Mirella Moldovan. Wszyscy uczestnicy, bez względu na osiągnięty wynik dostali w prezencie książkę Grzegorza Kasdepke „Mam prawo”.
Tegoroczna wyjątkowa edycja konkursu bibliotecznego pod hasłem „Znam Starego Doktora jak nikt” zakończyła się sukcesem – nie tylko uczestnicy, ale wszyscy czytelnicy naszego „Światełka” zaprzyjaźnili się na dobre z Januszem Korczakiem i jego powieściami. Co wydarzy się w tym roku? My już nie możemy się doczekać, a Wy?

zaznacz i zamknij wróć do góry



Idź dalej - EDWARD STACHURA

Czy wszystko już dla mnie stracone, skończone?
Wróżbiarzu, co czytasz z obłoków jak z ksiąg,
Spójrz i przeczytaj, co pisze tam o mnie.
Weź przebij, weź odsłoń mi nieco ten gąszcz!

Prawdziwy to gąszcz, kłębi gęściej się wciąż,
Niewiele tam widzi proroczy mój wzrok:
Krzyżują się drogi i gmatwa się czas,
Co było i co jest, i co stanie się.

Straszliwy to gąszcz, kłębi gęściej się wciąż,
Kurzawa szaleje, dzień zbłądził i noc.
Gdzieś gna tabun koni i pali się las,
I dym się unosi, wciąż więcej go jest.

Nie widzę już nic, nic a nic, biało mi.
Idź dalej niezłomnie, a mnie zostaw sny.
Nic nie jest stracone, skończone też nie,
Gdy droga przed tobą, a sam jesteś w tle.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Zielona wyspa - MONIKA DUBIEL

Garść informacji z atlasu
Grenlandia (Kalaallit Nunaat) to największa wyspa na świecie. Geograficznie należy do Ameryki Północnej, od której oddzielają ją cieśniny: Davisa, Smitha, Robesona, Lancaster oraz Morze Baffina. Od wschodu natomiast od Islandii oddziela ją Cieśnina Duńska.
Najwyższym szczytem tego lądu jest Góra Gunnbjørna (3700 m n.p.m.), w której grubość lodu w czaszy lodowca dochodzi do 3500 m. Wybrzeże podobnie jak w Skandynawii jest typu fiordowego, a więc składa się z mnóstwa głębokich wąskich zatok otoczonych niewielkimi wysepkami. Powierzchnia całkowita wyspy wynosi 2175600 kilometrów kwadratowych, czyli jest około 7 razy większa od Polski. 84% Grenlandii pokrywa lądolód. Nic zatem dziwnego, że żyje tam zaledwie niecałe 60000 mieszkańców z czego niemal 90% stanowi rdzenna ludność: inuici, a resztę Duńczycy. Ponad połowa ludności mieszka na wybrzeżu południowo-zachodnim, gdzie klimat jest nieco łagodniejszy z czego 15000 w stolicy: Nuuk.

Życie na lodzie
Rdzenni mieszkańcy Grenlandii to inuici. Niegdyś nazywani byli Eskimosami. Dziś jednak słowo to jest uważane za obraźliwe, gdyż wywodzi się od określenia „zjadacze surowego mięsa”. Inuk w języku inuickim oznacza po prostu osobę, a inuit ludzi. Z powodu surowego klimatu, w którym lód nigdy nie topnieje, a temperatura nawet w lecie nie przekracza zera, wszystkie osady znajdują się na wybrzeżu. To położenie daje mieszkańcom również dużo większe możliwości zdobywania pożywienia. W polarnym i subpolarnym klimacie Grenlandii uprawa jakichkolwiek roślin jest oczywiście niemożliwa. Dlatego inuici utrzymują się głównie z łowiectwa i rybołówstwa. Niegdyś polowali na wieloryby. Ciała ogromnych ssaków zaspokajały absolutnie wszystkie potrzeby myśliwych. Mięso było jedzone, ze skór i fiszbinów konstruowano łodzie oraz broń, tłuszczu używano do impregnacji, lecznictwa oraz oświetlenia. Dziś, gdy wielkie stada zostały znacznie przetrzebione, a majestatyczne walenie znalazły się pod ścisłą ochroną, Inuici polują na foki, które również dostarczają pożywienia i futra, ale budulec łodzi i domów musiały zastąpić nowoczesne substytuty.

Grenlandzka natura
Na niemal całej wyspie panuje bardzo surowy polarny klimat. Jedynie wybrzeża znajdują się w strefie subpolarnej. Południowo-zachodnie wybrzeże opływa ciepły Prąd Północnoatlantycki, więc warunki są tam nieco łagodniejsze, np. średnia temperatura osiąga -7 stopni w zimie i +10 w lecie. Na północy natomiast zimą spada aż do -36, a latem wzrasta jedynie do +3. Pośrodku wyspy znajduje się pustynia lodowa, na której w zimie temperatura wynosi -47, a latem nawet nie przekracza zera, dochodząc jedynie do -12.
W związku z tym flora jest dość uboga, występuje tu zaledwie 500 gatunków roślin i 3000 mchów i porostów. Najczęstszą formacją roślinną są łąki i tundra. Północny skraj znajdujący się powyżej osiemdziesiątego równoleżnika jest pozbawiony roślinności. Na wybrzeżach żyją: renifery, piżmowoły, lemingi, niedźwiedzie polarne, gronostaje, sowy śnieżne i mewy. Wody przybrzeżne obfitują w ryby m.in. łososie, dorsze, a nawet rekiny. W morzu żyje też wiele gatunków fok, morsy, narwale.

Rzut oka w przeszłość
Pierwszymi europejczykami, jacy dotarli na Grenlandię byli norwescy Wikingowie, którzy trafili na nią przypadkiem, zabłądziwszy w drodze na Islandię w X w. W tym czasie wyspa była niezamieszkana, choć współczesne wykopaliska dowodzą, że prawdopodobnie wcześniej żyły tam ludy arktyczne. Uważani obecnie za rdzenną ludność Inuici dotarli na nią w XIII wieku. Europa nie interesowała się wyspą aż do XVIII w., gdy to Królestwo Danii ogłosiło ją swoją kolonią. Wywołało to spór z Norwegią, która do tej pory niezbyt interesowała się odkrytą wiele wieków wcześniej przez swych wojowników wyspą. Na mocy porozumienia po II wojnie światowej Grenlandia przeszła ostatecznie pod władzę Duńczyków. Obecnie nie jest już kolonią, ale wciąż pozostaje terytorium zależnym, choć cieszy się stosunkowo dużą swobodą. W 1978 duński parlament przyznał Grenlandii status autonomii.

Ciekawostki
1. Nazwa wyspy oznacza „zielony kraj” – miała zachęcić ludzi do osiedlania się. Dziś może wydawać się to nieprawdopodobne, lecz w średniowieczu klimat na wyspie był dużo łagodniejszy, była tam nawet możliwa uprawa zbóż i hodowla bydła.
2. W 1985 r. na mocy referendum sprzed 3 lat, Grenlandia wystąpiła z Unii Europejskiej, co było jak dotąd jedynym takim przypadkiem w historii.
3. Najniższa zanotowana temperatura na wyspie wynosiła -74.
4. Język innuicki, według różnych badań, ma od 20 do 50 określeń na śnieg i lód.
5. W Nuuk znajduje się najprawdopodobniej najmniejszy uniwersytet świata rokrocznie wypuszczający w świat od 4 do 6 absolwentów.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Ciekawostki

Naczelne ufoludki
Wśród ssaków naczelnych, do których należy i człowiek i małpy, są i takie, które urodą przypominają ufoludki. To wyraki, zwane też tarsjuszami. Rozmiary mają niewielkie, bo długość ich ciała wynosi tylko 17 centymetrów, ale zakończony kitką ogonek może mieć i 24 centymetry. Szyję zaś mają krótką, ale bardzo zwrotną, umożliwiającą obrót głowy o prawie 180 stopni. Ich sierść jest krótka, gęsta, barwy płowoszarej lub brązowej. Urodę ufoludków nadają im bardzo wielkie oczy skierowane do przodu, nieproporcjonalne do małej głowy, ozdobionej malutkimi uszami. Średnica oka wyraka, zwanego upiorem, ma ponad 3 centymetry!
Silnie wydłużone śródstopie kończyn tylnych pozwala im wykonywać bardzo precyzyjne skoki – od półtora do nawet 6 metrów. W dodatku ostatnie człony palców opatrzone są przylgami, co jest bardzo przydatne w nadrzewnym trybie życia. Zwierzęta te żyją zwykle parami w leśnych gąszczach. W dzień ukrywają się wśród liści lub w dziuplach. Na łowy wychodzą nocą. Warto zaznaczyć, że wśród ssaków naczelnych stanowią jedyną rodzinę o wyłącznie drapieżnym trybie życia. Żywią się głównie owadami, ale zjadają też drobne ssaki i gady. Zamieszkują Sumatrę, Borneo i Celebes w Indonezji oraz Filipiny.
Naukowcy odkryli niedawno jeszcze inną niezwykłą cechę tych drapieżnych ssaków naczelnych o urodzie ufoludków. Okazało się, że porozumiewają się one za pomocą ultradźwięków, czyli tonów niesłyszalnych dla ludzi. Dzięki tej niezwykłej umiejętności mogą się komunikować, nie będąc słyszane przez inne drapieżniki. Prawdopodobnie polują też na owady nadające w zakresie ultradźwięków.
Wśród innych ssaków ultradźwięków do porozumiewania się używają również niektóre nietoperze (wszystkie nietoperze korzystają z nich do echolokacji). Ponadto za pomocą ultradźwięków porozumiewają się także wieloryby i delfiny, niektóre gryzonie oraz koty, których samice komunikują się w ten sposób z kociakami.

Łaźnie, termy, sauny, banie...
W starożytności stosunek do wody był wykładnią stopnia cywilizacji. Grecy i Rzymianie człowieka cywilizowanego od barbarzyńcy odróżniali po czystości i schludności. Platon, słynny grecki filozof, twierdził, że „budowa łaźni powinna należeć do obowiązków państwa”. W starożytnej Grecji łaźnie spełniały nie tylko funkcje higieniczne. Po łaźni parowej, myciu i kąpieli w basenie zbierano się w specjalnym pomieszczeniu obok na uczone dysputy o filozofii lub stanie państwa.
Udoskonalone przez Rzymian greckie łaźnie, zwane termami, były właściwie miastem w mieście. Obok forum stanowiły jeden z ośrodków życia społecznego Wiecznego Miasta, do którego dostęp mieli wszyscy wolni obywatele. Składały się z basenów z zimną i ciepłą wodą, łaźni parowych, sal masażu, sal do ćwiczeń fizycznych i różnych gabinetów, gdzie można było odpocząć i zjeść. Zasilano je wodą z akweduktów. System rozprowadzający ciepłe powietrze po pomieszczeniach zapewniał odpowiednią temperaturę nawet w zimne dni. Obok term działały stadiony i biblioteki, często stanowiące jeden kompleks.
W Rzymie dzienne zużycie wody na mieszkańca wynosiło 700 litrów, co odpowiada wyśrubowanym normom higienicznym współczesności. Tam, gdzie docierała władza Rzymu natychmiast budowano drogi i akwedukty, którymi dostarczano wodę. Był nawet specjalny urzędnik, który raz na kilka dni przepływał osobiście rurą miejskiej kloaki, aby sprawdzić, czy kanalizacja dobrze działa. Dzięki temu niemal tysiącletnia cywilizacja starożytnego Rzymu nie znała śmiercionośnych epidemii, jakie buszowały na obrzeżach cesarstwa.
Średniowiecze położyło kres antycznemu kultowi wody, łaźni i kąpieli. W europejskich miastach brud był wtedy koszmarny. W renesansie było trochę lepiej, ale nie wszędzie. Co ciekawe w krajach wschodu i północy Europy mieszkańcy chadzali do łaźni parowych (zwanych saunami w Finlandii lub baniami w Rosji), ale w krajach zachodnich nadmierne używanie wody uznawano za niezdrowe i wręcz szkodliwe. Ojciec Leonarda da Vinci pisał do syna:”Najważniejsze – wystrzegaj się wody, w przeciwnym razie możesz śmiertelnie zachorować”. Wymyślony przez Rzym wodociąg zaczął wracać do europejskich miast dopiero w XVIII wieku.

Tygrys syberyjski
To prawdziwa rzadkość! Obecnie w Rosji i Chinach żyje tylko około 500 tych zwierząt. Zdaniem naukowców to za mało na przetrwanie gatunku. Niewielkie zróżnicowanie genetyczne oznacza bowiem, że wszelkie wady będą dziedziczone przez następne pokolenia, co skazuje gatunek na wymarcie.
Dawniej tygrysy syberyjskie, zwane też amurskimi żyły w lasach iglastych wschodniej Rosji, Chin i Półwyspu Koreańskiego. Na początku XX wieku gatunek został prawie doszczętnie wyniszczony, ze względu na bardzo cenne futro i różne lecznicze właściwości, jak wierzono. W latach 40. ocalało jedynie około 40 osobników. Akcja ochrony gatunku sprawiła, że ich liczba zaczęła powoli wzrastać. W obrazie genetycznym widać jednak to wąskie gardło z lat 40., kiedy pula dostępnych genów dramatycznie spadła.
Tygrys syberyjski jest największy spośród swoich braci. Osiąga długość 3 metrów. Jak przystało na tygrysa, dobrze pływa. Swoją zdobycz przywleka nad brzeg rzeki, bo musi dużo pić podczas jedzenia.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Coś pysznego: Zimowe pejzaże

Białe szaleństwo, wypady na łyżwy, zaciekłe bitwy na śnieżki, pokonywanie metrowych zasp… To coś dla rządnych przygód i stęsknionych za wolnością młodych gniewnych. Koniec nudy i rutyny, koniec mozolnej pracy polegającej na bezustannym wysilaniu mózgownicy! Wreszcie zaczynają się ferie! Pora to uczcić, najlepiej w kuchni i niech rządzi biel! A na dworze… Jest śnieg, czy go nie ma – dobra zabawa nie od tego zależy.

Kremowa zaspa
Składniki:
1/3 kalafiora (albo pół opakowania mrożonego),
3 pietruszki,
3 ziemniaczki,
2 ząbki czosnku,
kurczakowo-warzywna kostka rosołowa,
2 czubate łyżki śmietany 18%,
ok 1,5 l wody,
pół łyżeczki pieprzu białego i tymianku,
łyżeczka soli,
groszek ptysiowy.

Przygotowanie
Warzywa umyj, obierz i pokrój na małe cząstki. Zalej wodą, dodaj kostkę rosołową i przyprawy. Gotuj, aż warzywa będą miękkie (uwaga: jeśli kupiłeś kalafior mrożony, dodaj go, gdy woda zacznie się gotować). Jak zupa trochę przestygnie, dodaj śmietanę, 2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę i wszystko zmiksuj. Podawaj z groszkiem ptysiowym.

Trawnik pod śniegiem
Składniki:
8 obranych kiwi,
2 łyżeczki posiekanej bazylii,
100 g sera mascarpone,
200 ml śmietany 30%,
2 łyżki cukru,
100 g gorzkiej czekolady,
4 łyżeczki miodu.

Przygotowanie
Czekoladę połam na kawałki, wrzuć do metalowej miski i rozpuść stawiając nad garnkiem z gotującą się wodą. Zmiksuj kiwi z bazylią i miodem, a w oddzielnym naczyniu ubij śmietanę z cukrem. Do kolejnego wyłóż serek mascarpone i dodaj do niego trzy łyżki ubitej śmietanki, delikatnie mieszając. Do wysokich szklanek albo lodowych pucharków nakładaj warstwami: masę z mascarpone, kiwi z bazylią i bitą śmietanę. Całość polej wystudzoną czekoladą. Tak przygotowany deser włóż do lodówki na około 10 minut.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Językowe potyczki: Lamus - KROPKA

Wyobraźmy sobie taką rozmowę: - Nie obraź się Kaśka, ale ta sukienka nadaje się już tylko do lamusa! Za to torebkę masz śliczną. Gdzie ją kupiłaś? - To cudo wyciągnęłam wczoraj właśnie z lamusa! - z triumfem w głosie ripostuje koleżanka.
Złożyć, odłożyć, odesłać, odrzucić coś do lamusa we współczesnym języku oznacza schować lub wyrzucić coś przestarzałego, niepotrzebnego, nienadającego się do użytku. Lamus zaś to skład starych rzeczy, czyli po prostu rupieciarnia.
W dawnej Polsce jednak lamus miał inne znaczenie. Był to oddzielny budynek gospodarczy, czasem zwany nawet skarbczykiem, bo przechowywano w nim dokumenty, księgi, zbroje, uprzęże, czyli różne cenne rzeczy. Pełnił także funkcje spiżarni i magazynu sprzętów gospodarskich.
Według „Encyklopedii staropolskiej” Zygmunta Glogera, u możnych lamus był najczęściej murowany. Natomiast przy dworach i dworkach szlacheckich budowano zazwyczaj lamusy drewniane. Czasem miewały one podsienia i bardzo często pięterka, gdzie latem sypiała młodzież przybyła na wakacje. Architektura tych pomieszczeń była bardzo ciekawa, o czym świadczą rysunki zamieszczone przez Glogera.
Spanie w takim prawdziwym lamusie, gdzie roztaczał się zapach szynki i innych specjałów, gdzie można było obejrzeć różne stare i cenne rzeczy, pogryzając jakąś suchą kiełbasę, musiało należeć do większych przyjemności. Szkoda, że ze skarbczyka czy spiżarni lamus zdegradował się do rupieciarni. Jednak i w zwyczajnej rupieciarni znaleźć można czasem coś zachwycającego.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Cooltura: Piosenki z licencją na zabijanie - KONRAD ZYCH

Nazywa się Bond. James Bond. Znaki rozpoznawcze? Starannie dobrane garnitury, szybkie samochody, piękne kobiety oraz Martini z lodem. Wstrząśnięte, niemieszane.

Wśród fanów serii do dziś trwają spory, który z aktorów wcielających się w postać słynnego szpiega najlepiej oddał charakter stworzonej przez Iana Fleminga postaci. Równie wiele emocji budzą kandydatki na kolejne bondowskie dziewczyny czy piosenki pojawiające się w czołówce filmu. Cykl o przygodach 007 to bowiem także niezapomniana muzyka (i nie chodzi wyłącznie o skomponowany przez Johna Barry’ego główny temat serii). Poniżej subiektywny ranking najlepszych bondowskich piosenek.

Shirley Bassey „Goldfinger” i „Diamonds Are Forever”
Shirley Bassey – jeden z symboli bondowskiej serii. Tak jak wybuchowe zabawki Q, samochody Aston Martin czy demoniczni złoczyńcy stający na drodze głównego bohatera. Walijska piosenkarka jako jedyna zaśpiewała w czołówce Bonda więcej niż raz. Dokładnie: trzy razy. I choć w ciągu trwającej ponad pięćdziesiąt lat kariery dorobiła się wielu niezapomnianych przebojów, do dziś kojarzona jest przede wszystkim z piosenkami do filmów o przygodach agenta 007. Fani Bonda (i samej Shirley) wciąż spierają się, która z nich zasługuje na miano tej najlepszej. Dla jednych będzie to „Goldfinger” z trzeciej części bondowskiej serii, dla innych – o kilka lat późniejsze „Diamonds Are Forever” (w obu przypadkach w rolę słynnego szpiega wcielał się Sean Connery). Najmniejsze szanse na zwycięstwo w tym małym rankingu ma „Moonraker” z 1979 roku (agenta 007 grał już Roger Moore). Piosenka, choć udana, od początku była bowiem „pechowa”. Producenci długo nie mogli znaleźć odpowiedniego wykonawcy (propozycję odrzuciła m.in. święcąca pierwsze solowe sukcesy Kate Bush). Ostatecznie wykonanie utworu zaproponowano Bassey, piosenkarka nigdy jednak nie uznała go za „swój”. Mimo to jej charakterystyczny jazzowy głos w połączeniu z orkiestrową muzyką Johna Barry’ego na długo wyznaczył wzorzec idealnej bondowskiej piosenki.

Carly Simon „Nobody Does It Better”
W 1977 roku walijska piosenkarka doczekała się poważnej konkurencji. Zdaniem wielu to właśnie Carly Simon, nie Shirley Bassey czy Tina Turner, zaśpiewała najpiękniejszą bondowską piosenkę. Co ciekawe, wykonywane przez nią „Nobody Does It Better” było pierwszym utworem w dziejach serii zatytułowanym inaczej niż film, z którego pochodził (fraza „Szpieg, który mnie kochał” pojawia się jednak w tekście). Kompozytor utworu, Marvin Hamlisch, przyznał po latach, że początkowe takty piosenki zostały zainspirowane… muzyką Mozarta. Wydana na singlu szybko stała się wielkim hitem. Kompozycję doceniła także Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej. Utwór został nominowany do Oscara – nagrody niestety nie zdobył. Co się odwlecze, to nie uciecze – mówi jednak przysłowie. Dwanaście lat później cenna statuetka trafiła w końcu do rąk Carly. Artystka otrzymała ją za utwór „Let the River Run” skomponowany do filmu „Pracująca dziewczyna”. Mimo to „Nobody Does It Better” do dziś pozostaje najbardziej znaną pozycją w jej dorobku, po którą chętnie sięgają także inni wykonawcy. Ostatnio w nowej wersji utwór pojawił się m.in. na ścieżce dźwiękowej filmów „Pan i Pani Smith” oraz „Bridget Jones: W pogoni za rozumem”.

Paul McCartney „Live and Let Die”
Spotkanie na szczycie. Tak można by podsumować wkład Paula McCartneya w powstanie ósmej części przygód Jamesa Bonda. W owym czasie były Beatles popularnością dorównywał bowiem samemu agentowi 007. Na planie „Żyj i pozwól umrzeć” z 1973 pojawił się jednak bez pozostałych członków liverpoolskiej „czwórki”. Słynny zespół nie istniał już bowiem od trzech lat, a każdy z muzyków – nawet pozostający w cieniu kolegów perkusista Ringo Starr – miał na koncie pierwsze dokonania solowe. Również Paul radził sobie na tym polu nienajgorzej. Rok po rozpadzie Beatlesów wraz z żoną Lindą założył zespół Wings. Grupa, choć nigdy nie doczekała się podobnego uznania, co The Beatles, nagrała co najmniej dwie świetne płyty i wylansowała kilka przebojów. Rok 1973 okazał się dla niej wyjątkowo udany. Piosenka „Live and Let Die” zajęła wysokie pozycje na listach przebojów w USA (drugie miejsce) i Wielkiej Brytanii (dziewiąte) i do dziś pozostaje jedną z bondowskich piosenek wszechczasów. Niecałe trzy miesiące później zespół wydał album „Band on the Run”, uważany za najlepszy w jego dyskografii. Nie tylko dla McCartneya jednak „Żyj i pozwól umrzeć” był początkiem nowego etapu. Po raz drugi w historii serii zmienił się odtwórca głównej roli. Seana Connery’ego zastąpił Roger Moore. Bond stracił nieco swego męskiego uroku, ale zyskał poczucie humoru.

Duran Duran „A View to a Kill”
I znów spotkanie gigantów. Podobnie jak w 1973 roku Paul Mccartney był gwiazdą pierwszej wielkości (ustępującą popularnością najwyżej byłemu koledze z The Beatles, Johnowi Lennonowi), tak w 1985, gdy powstawał „Zabójczy widok”, muzyczny rynek należał do chłopaków z Duran Duran. Po wydaniu czterech albumów grupa miała na koncie kilka ogólnoświatowych przebojów, m.in. popularne do dziś „Girls on Film”, „Hungry Like the Wolf” czy „Save a Prayer”. Wkrótce do tego grona miał dołączyć jeszcze jeden – „A View to a Kill”. Nagrany z myślą o czternastej części przygód agenta 007 zwracał uwagę typowym dla zespołu syntetycznym brzmieniem i zwiewną, chwytliwą melodią. Efekt? Szczyty list przebojów w USA, Kanadzie, Szwecji i Włoszech. Niestety „Zabójczy widok” okazał się pożegnaniem Rogera Moora z postacią agenta 007. Zarówno dla Bonda, jak i dla Duran Duran nastał trudny okres. Następca Moore’a, Timothy Dalton – choć aktorem był znakomitym – nie zdobył tak dużej sympatii publiczności, jak jego poprzednik. Duran Duran zaś, po okresie ciągłych sukcesów komercyjnych i artystycznych, nagrał kilka słabszych albumów i do wielkiej formy powrócił dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych wraz z innym wielkim hitem: balladą „Ordinary World”.

Tina Turner „GoldenEye”
Jeden z najbardziej znanych utworów w zestawieniu i dla wielu – zwłaszcza młodszych słuchaczy, którzy nie pamiętają hitów Shirley Bassey czy Paula McCartneya – najlepszy. Trudno się dziwić. „GoldenEye” z filmu o tym samym tytule ma bowiem wszystkie elementy, które powinny cechować dobrą bondowską piosenkę. Tajemniczy, nieco mroczny nastrój, budującą napięcie melodię i wyrazisty głos wokalistki. „Babcia rock&rolla”, jak określano nieraz czarnoskórą wokalistkę, zyskała dzięki niej grono nowych fanów. „GoldenEye” przyćmił popularnością nawet jej hity z lat osiemdziesiątych! Także album „Wildest Dreams”, na którym utwór został zamieszczony (wcześniej ukazał się na soundtracku do filmu) w kilku krajach pokrył się platyną. Sukces nie był przypadkowy. Za muzykę odpowiadali Bono i The Edge – wokalista i gitarzysta irlandzkiej grupy U2, a produkcją zajął się Anglik Nellee Hooper, znany ze współpracy m.in. z Massive Attack, Madonną czy Björk. Polskim słuchaczom (i kinomanom) „GoldenEye” kojarzyć się musi szczególnie dobrze. Dziewczynę Bonda (w którego wcielił się tym razem Pierce Brosnan) zagrała w nim polska aktorka, Izabella Scorupco.

Czy promujący najnowszą, dwudziestą trzecią już część przygód agenta 007 „Skyfall” w wykonaniu Adele dołączy do tego zacnego grona? Moim zdaniem – ma na to duże szanse.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Cooltura: W wehikule czasu - BARBARA ZARZECKA

Zastanawiałeś się kiedyś, jakby to było, gdybyś mógł wędrować przez epoki? Przenosić się w czasie do zupełnie innych miejsc, poznawać ludzi, których już nie ma? Móc z bliska przyglądać się najważniejszym wydarzeniom w historii świata? Przekraczać niewidzialną granicę, za którą czeka mnóstwo fascynujących zagadek?
Taką możliwość otrzymali bohaterowie powieści „Strażnicy historii” Damiana Dibbena. Pierwsza część cyklu, nosząca podtytuł „Nadciąga burza”, od razu rzuci Cię w rwący nurt historii. Poznasz niezwykłe przygody 14-letniego Jake’a, który pewnego dnia dowiaduje się, że jego rodzice zniknęli bez wieści, a on wcale nie jest takim zwykłym chłopcem za jakiego się uważa. W ciągu jednego dnia jego codzienność zmieni się diametralnie, a on sam będzie musiał zmierzyć się z niejednym wyzwaniem. Choćby ze zrozumieniem, czym są Tajne Służby Straży Historii i kim jest on sam. W odnalezieniu się w nowej rzeczywistości pomagać mu będą niezwykli towarzysze – narcystyczny, pełen energii i dobrego humoru Nathan, urocza i trochę przemądrzała Topaz i Charlie – młody, nieco staroświecki naukowiec. Pojawi się też czarny charakter - hrabia Zeldt, który zechce namieszać w dziejach świata. Przeszłość będzie w niebezpieczeństwie, a młodzi strażnicy spróbują ją ocalić.
Powieść spodoba się nie tylko pasjonatom historii, o dziwo zachwyci też tych, którzy jej nie znoszą. Pokazuje bowiem, że ten z pozoru nudny przedmiot to coś więcej niż tylko suche daty i opisy walk. Mimo wartkiej akcji czytelnik znajdzie czas na przyjrzenie się obyczajom, strojom czy narzędziom broni w poszczególnych epokach. W jego głowie pojawi się także wiele myśli w stylu „co by było, gdyby…” i „dlaczego jest tak, jak jest”. A na koniec pozostanie nam refleksja, że „historia zmienia się nieustannie. Nie jest jak prosta linia. To raczej skomplikowana, wciąż ewoluująca struktura”. A co będzie dalej, czas pokaże…

Wkrótce w księgarniach pojawi się druga część „Strażników historii” („Circus Maximus”), jej premierę wyznaczono na 22 lutego. Już wiemy, że przeniesie nas do 27 roku naszej ery, do pełnego przepychu Rzymu czasów cesarza Tyberiusza. Oby była tak dobra, jak pierwsza.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Zimowe przygotowania - PRZEMYSŁAW BARSZCZ

To tu rozciąga się Magurski Park Narodowy, jedno z najciekawszych przyrodniczo miejsc w Polsce podlegające obecnie ochronie prawnej. Kto się nie boi rzadkiego drapieżnika, niech rusza na spotkanie oko w oko z orlikiem krzykliwym,. W kolczastych zaroślach gnieżdżą się tu dzierzby gąsiorki – ptaki niewiele większe od wróbla, prowadzące jednak drapieżny tryb życia. Pomimo niewielkich rozmiarów, polują nie tylko na owady, ale nawet na całkiem spore myszy. Łatwo rozpoznać ich obecność po charakterystycznych „spiżarniach”. Upolowane ofiary nadziewają na ciernie tarninowych krzewów, gromadząc w ten sposób pożywienie na gorsze czasy. Dokąd tym razem zaprowadziła nas przygoda?

W ostatni weekend września wybrałem się na jesienną wyprawę w Beskid Niski - znajdującą się w południowo-wschodniej Polsce część Karpat. Teren położony pomiędzy Beskidem Sądeckim a Bieszczadami, nad granicą ze Słowacją, pokryty był niegdyś licznymi i ludnymi wioskami. Dziś jest jednym z najrzadziej zaludnionych miejsc naszego kraju. Stało się tak za sprawą „Akcji Wisła”, podczas której powojenne władze komunistyczne zdecydowały o przesiedleniu zamieszkujących ten obszar ludzi, w większości Łemków, na tzw. Ziemie Odzyskane.
Pośród łąk, na których późną wiosną i latem rozkwitają rzadkie śliczne storczyki, takie jak pięknie pachnący podkolan biały lub kukułka plamista, wieczorami odzywają się derkacze - kolejny obok orlika krzykliwego i gąsiorka gatunek ptaka, który ze względu na swoją niezwykłą „unikatowość” w innych częściach Europy, uznany został przez Unię Europejską za gatunek wymagający szczególnej ochrony.
O dzikości tego terenu miałem okazję przekonać się niejednokrotnie. Podczas noclegu w namiocie na górze Czumak, w pobliżu niewielkiej miejscowości Krempna, na wysokości 2 metrów nad głową latał przywabiony moim pohukiwaniem puszczyk, a jednocześnie z pobliskiej doliny Ciechani dobiegało mnie wycie wilczej watahy.
Tym razem celem mojego wyjazdu było rykowisko, czyli jesienne gody jeleni. Podczas „zalotów” samce jeleni, licznie zamieszkujących Beskid Niski, walczą pomiędzy sobą o tytuł najsilniejszego byka (tak nazywa się samca jelenia), który zostanie następnie ojcem młodych jelonków w chmarze, czyli w stadzie jeleni.
Przy sprzyjającej aurze, kiedy dni są pogodne, ale chłodne, z porannymi przymrozkami, jelenie odzywają się nawet przez cały dzień. Rycząc, starają się wywrzeć jak największe wrażenie na innych samcach i przekonać je o swojej sile. Jeżeli to nie wystarczy, dochodzi do walk między bykami, które w bezpośrednim starciu próbują przejąć władzę nad chmarą. Walkom przypatrują się tzw. kibice, czyli młode byki, zbyt jeszcze słabe, aby stać się poważnym konkurentem w walce o łanie.
Pierwsza noc, pogodna i chłodna, była znakomitą możliwością do posłuchania ryczących byków, które odzywały się z różnych stron ciemnej, pokrytej lasem doliny, w której spaliśmy. Niestety późniejsze ocieplenie sprawiło, że jelenie przerwały rykowisko i na jakiś czas przestały się odzywać.
Żeby zrekompensować sobie tę stratę, wybraliśmy się do obozu ornitologów koło niewielkiej wioski Myscowa, w dolinie rzeki Wisłoki, przepływającej przez Beskid Niski. Obóz ten, organizowany corocznie w ramach tzw. Akcji Carpathica, jest miejscem obrączkowania ptaków podczas ich jesiennych wędrówek. Gdy jelenie zajęte są rykowiskiem, wiele gatunków ptaków rozpoczyna egzotyczne podróże. Dla naukowców – ornitologów to znakomita okazja do zdobycia informacji o ptakach, które później posłużą do ich ochrony. W specjalnie wybranych miejscach, np. wzdłuż doliny rzecznej, gdzie przemieszczają się ptaki wędrujące jesienią na zimowiska do południowej Europy i Afryki, rozstawia się cienkie, mało widoczne sieci. Są one regularnie, np. co pół godziny, sprawdzane przez ornitologów, żeby zaobrączkować i uwolnić z nich złapane ofiary.
Aby móc obrączkować ptaki, należy ukończyć odpowiedni kurs i zdobyć uprawnienia, dzięki którym nie wyrządzi się im krzywdy.
Złapanemu ptakowi zakłada się na nogę niewielką, pozostawiającą swobodę obrączkę, która zawiera informacje o miejscu i czasie schwytania. Zapisuje się tu również gatunek pierzastego przyjaciela, jego płeć i wagę świadczącą o kondycji osobnika. Następnie jest on ostrożnie wypuszczany. Punkty, w których chwyta się i obrączkuje ptaki, rozmieszczone
są na trasach ich wędrówek na całym świecie. Spotkanie zwierzęcia z obrączką lub jego ponowne schwytanie dostarcza cennych informacji naukowcom. Którędy przebiegała ptasia wędrówka? Jaką prędkość osiągały i gdzie zimowały? Dla skutecznej ochrony ptaków takie dane są bezcenne.
Jak niezwykle interesujące informacje można zdobyć przy pomocy obrączkowania, świadczy historia pewnej samicy szalmnika, długonogiego i długodziobego ptaka z rodziny siewkowatych. Założony wraz z obrączką nadajnik wykazał, jakim niestrudzonym wędrowcem była. Najpierw pokonała bez odpoczynku niesamowitą odległość ponad 10 000 kilometrów, lecąc z Nowej Zelandii w rejon Chin. Zajęło jej to 7 dni i nocy. Po kilkutygodniowym odpoczynku poleciała na Alaskę – 6 500 kilometrów dalej. Tam założyła gniazdo i wychowała pisklęta, a następnie po czterech miesiącach wróciła na drugą stronę kuli ziemskiej na Nową Zelandię, lecąc 8 dni i nocy.
W czasie naszej krótkiej wizyty w obozie ornitologicznym nad Wisłoką wzięliśmy udział w obrączkowaniu i wypuszczeniu kilku rudzików, niewielkich ptaszków z charakterystyczną rudopomarańczową plamą na piersi, które złapały się w sieci.
Zaraz po powrocie z Beskidu Niskiego, rozmawialiśmy na temat obrączkowania ptaków podczas spotkania sekcji ornitologicznej, która działa przy Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących przy ul. Tynieckiej w Krakowie. Powstała ona z inicjatywy Polskiej Fundacji Przyrodniczo-Leśnej oraz nauczycielki biologii, pani Edyty Ptak-Kafary.
Okazało się, że członkowie naszej sekcji ornitologicznej nie tylko słyszeli o obrączkowaniu ptaków, ale nawet niektórzy z nich mieli okazję zetknąć się z tym osobiście. Karina leczyła kiedyś rannego gołębia, który miał na nodze obrączkę. Przypuszczalnie był to hodowlany gołąb pocztowy, gdyż z reguły obrączkuje się właśnie je, by w razie potrzeby łatwo odnaleźć właściciela.
Zimą odbywa się również obrączkowanie łabędzi na Wiśle. Przebywają one wtedy licznie na miejskim odcinku tej rzeki w Krakowie w rejonie Wawelu. Ada i Łukasz zauważyli, że te duże, majestatyczne ptaki nie boją się ludzi i blisko do nich podpływają, co bardzo ułatwia sytuację i stwarza okazję do różnych ciekawych obserwacji. Być może uda nam się więc wraz z ornitologami poznanymi w Beskidzie Niskim przeżyć kolejną ptasią przygodę.

zaznacz i zamknij wróć do góry



English corner

Hello. How are you? Happy New Year!
We all know that the New Year starts at midnight but where does it start first? And what time is it then in Poland? Let’s go on a New Year journey round the world.
we all know that – wszyscy wiemy, że…
start – zaczynać (się)
New Year – Nowy Rok
midnight – północ
first – najpierw
what time is it then – która wtedy jest godzina
journey – podróż
round the world – dookoła świata
1. When people on Christmas Island and Samoa celebrate New Year, it is only 11 o’clock in the morning in Poland.
Question: What do you normally do at 11 o’clock?

celebrate – obchodzić np. święto
normally – zwykle, na ogół

2. At 12 o’clock in Poland it is midnight in New Zealand. So when people in Auckland open bottles of champagne (alcohol free!) we can hear the bugle call from St. Mary’s Church in Kraków.

open bottles of champagne – otwierać butelki szampana
alkohol free – bezalkoholowy
hear – słyszeć
bugle call – hejnał
church – kościół

3. At 1 p.m. in Poland the New Year starts on Marshall Islands
p.m. – tak zaznacza się godziny popołudniowe
island – wyspa

4. At 2 p.m. many of us have lunch. But people in Sydney enjoy New Year fireworks!
enjoy – cieszyć sie czymś
fireworks – pokaz sztucznych ogni

5. When people in Queensland (Western Australia) celebrate the New Year, it is 3 p.m. in Poland.
western – zachodnia

6. At 4 p.m. in Poland the Japanese count to twelve and shout “Happy New Year”.
the Japanese – Japończycy
count to twelve – liczyć do dwunastu
shout - wołać

7. When the New Year starts in Bejing and Hong Kong, we can watch Teleekspres.
Beijing – Pekin
watch – oglądać

8. At 6 p.m. in Poland the New Year starts in Thailand.
9. At 7 p.m. in Poland the New Year starts in Bangladesh.
10. 8 p.m. in Poland – it’s time to start getting ready for celebrating New Year’s Eve. And in Afghanistan and Pakistan the New Year has just started.

time to start – czas rozpocząć
getting ready – przygotowywać się
has just started – właśnie się rozpoczął

11. At 9 p.m. in Poland the new Year starts in Moscow and in Dubai.
12. At 10 p.m – two hours before the New Year comes to Poland, people in Nairobi celebrate the New Year.

two hours before – dwie godziny przed

13. Just one hour before midnight in Poland people celebrate the New Year in Greece.
just one hour before – tylko na godzinę przed
Greece – Grecja

14. At last! Midnight and New Year in Poland! But it is only 10 a.m. in Alaska. And in Los Angeles it is 9 a.m so people on the west Coast of America must still wait a long time for their New Year!

a.m. – tak oznacza się godziny poranne
only – tylko, dopiero
must still wait – muszą wciąż czekać

Oj, chyba wszyscy są już zmęczeni tą podróżą. You must be very tired. But now we know that when in some countries people celebrate the New Year, in other countries people have breakfast or lunch or go to school!

in some countries – w niektórych krajach
in other countries – w innych krajach
have breakfast – jeść (mieć) śniadanie
go to school – iść do szkoły

Happy New Year!

Bob

zaznacz i zamknij wróć do góry



Do medali – długa droga... - TADEUSZ RODZIEWICZ

Zapewne nie raz każdemu przeszło przez myśl: chciałbym kiedyś stać na podium i słuchać Mazurka Dąbrowskiego. To zawsze ważna chwila dla zawodnika, bo miejsce medalowe jest ukoronowaniem trudnej pracy, a warto pamiętać, że dzisiejszy sport osób niepełnosprawnych to sport wyczynowy, gdzie nie ma miejsca na przypadek.

Jak wystartować?
Rozpoczęcie przygody z pływaniem staje się łatwiejsze z roku na rok - w wielu miastach działają kluby zrzeszające niepełnosprawnych sportowców. Informacje na temat pływania osób niepełnosprawnych można znaleźć na stronie www.swim.info.pl. Szukanie sekcji na własną rękę to nie jedyna droga do nauki tej dyscypliny – w ośrodkach szkolno-wychowawczych (na przykład w Laskach czy w Krakowie) działają sekcje pływania specjalizujące się w nauce osób niewidomych tej dyscypliny, a także oferują dalsze możliwości pływania sportowego.

W wodzie
Niepełnosprawność nie stanowi wielkiej przeszkody w pływaniu. Woda, choć nie jest naturalnym środowiskiem bytowania człowieka, jest przyjemna, powoduje uczucie zmniejszenia ciężaru ciała. Osoby z wadą wzroku (nawet poważną) mogą nauczyć się pływać nieco łatwiej niż całkowicie niewidome. Hala basenowa jest pełna nowych z początku dźwięków, do których z czasem można się przyzwyczaić.
Istnieje jeszcze jeden aspekt nauki pływania: wyrobienie nawyków związanych z wodą zwiększa bezpieczeństwo – a to procentuje zawsze! Oswojenie z wodą i środowiskiem pływalni to pierwszy etap. Po nim następuje nauka techniki... i ta faza właściwie nie kończy się nigdy. Ciągle jest coś, co można doskonalić i poprawiać w technice pływania, a postęp jest widoczny w rezultatach uzyskiwanych w czasie wyścigów. Poza tym – technika i styl zmieniają się cały czas – gdy wydaje się, że już osiągnięto kres, zawsze pojawia się wielka osobowość – jak ostatnio Michael Phelps. Pływak razem z trenerem Bobem Bowmanem udoskonalili wiele: szczególnie w technice stylu delfinowego, nawrotach i sposobie startu. Szlifowanie z pozoru drobnych detali dało Phelpsowi aż 22 medale olimpijskie!

Pierwsze zawody
Zazwyczaj po roku treningów pływaczka lub pływak reprezentują już taki poziom, że mogą próbować sił w rywalizacji. To bardzo ekscytujący moment, bo do wysiłku fizycznego dochodzi jeszcze spora dawka adrenaliny – wyniki z pierwszych zawodów są zazwyczaj dużo lepsze niż te uzyskiwane w czasie treningów. W Polsce organizuje się sporo zawodów okręgowych lub klubowych podczas których młodzi pływacy mogą sprawdzić swoje siły. Z czasem, dochodząc stopniowo do coraz lepszych wyników i spełnienia wymogów minimów kwalifikacyjnych – przychodzi moment startu w Mistrzostwach Polski Osób Niepełnosprawnych – to następny duży krok. Zwycięstwa w MP są ważne, bo mają ogromny wpływ na skład kadry narodowej. Biletem wstępu do tej elitarnej grupy są wyniki na poziomie 700 punktów wg tabeli IPC (Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego, ang. International Paralympic Committee). Zazwyczaj kadra liczy około 25 osób – jest powoływana do 31 grudnia, a następnie korygowana, jeśli zachodzi potrzeba po Letnich Głównych Mistrzostwach Polski w czerwcu. W 2013 roku orzełka na dresie zaprezentuje (najprawdopodobniej) pięcioro pływaków niewidomych i niedowidzących: Joanna Mendak (PSSON Start Białystok, klasa S12), Grzegorz Polkowski, Marcin Ryszka (obydwaj startują w IKS Warszawa, klasa S11) oraz dwaj zawodnicy UKS Laski startujący w klasie S11 – Krystian Kisiel i Dawid Głowacki.
Jakie są korzyści dla osiągających poziom kadry? Poza dumą z noszenia biało-czerwonego dresu z orzełkiem na piersi, pływanie zaczyna być wspaniałą przygodą - zawody przecież organizowane są na całym świecie - to szansa na nowe znajomości, odkrywanie nieznanych miejsc, zapachów i smaków. Zazwyczaj znajduje się również choćby moment pomiędzy startami, aby zwiedzić najbliższą okolicę czy wykąpać się w ciepłym morzu albo odbyć trening przy temperaturze powietrza minus pięć stopni na odkrytym basenie termalnym długości 50 metrów w Reykjaviku na Islandii...

Nasi mistrzowie
Choć Igrzyska Paraolimpijskie w Londynie nie przyniosły spodziewanej ilości medali, należy pogratulować startów ich uczestnikom. W ekipie Polski startowali również pływacy niewidomi i niedowidzący, wcześniej wymienieni członkowie kadry narodowej: Asia Mendak, Grzegorz Polkowski i Marcin Ryszka.
Asia wywalczyła złoto w swojej koronnej dyscyplinie – 100 metrów stylem motylkowym. Grzegorz zakwalifikował się do finału 100 m stylem dowolnym, a Marcin, choć wygrywał serie eliminacyjne, nie wszedł do finałowego wyścigu ani razu. Być może zabrakło po prostu dopingu kibiców?
W nadchodzących miesiącach zawodnicy będą walczyć o kwalifikacje do mistrzostw świata 2013, które według informacji Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego odbędą się w Kanadzie, a igrzyska 2016 roku rozgrywane będą w Rio de Janeiro!
Przekonajcie się sami, że choć pływacy wstają na trening, gdy zwyczajni ludzie przewracają się jeszcze w ciepłym łóżku na drugi bok, warto zacząć pływać choćby dziś!

zaznacz i zamknij wróć do góry



O tym warto pamiętać: Unia lubelska, czyli jak dwa państwa połączyły się w jedno - MAREK GROSZKOWSKI

Dwa kraje połączyły się w jedno państwo, a przez następne ponad 200 lat ich historia miała toczyć się wspólnym torem. Mało kto wie, że – poza układem pomiędzy Anglią a Szkocją z 1701 roku – był to jedyny tego typu akt na świecie. Poza tym jeszcze na trzy miesiące przed zawarciem porozumienia niewiele brakowało, by oba państwa zaczęły ze sobą walczyć. Ostatecznie 10 stycznia 1569 roku rozpoczął swoje obrady sejm, podczas którego została zawarta unia realna pomiędzy Polską a Litwą.
Pierwsza Unia pomiędzy tymi krajami została zawiązana w 1385 roku w Krewie i miała charakter personalny – państwa te łączyła jedynie osoba wspólnego władcy – Władysława Jagiełły. Tego typu związek utrzymał się aż do 1569 roku. Ich odrębność była jednak ściśle przestrzegana. Nie zdarzało się na przykład w ogóle, aby Polak obejmował urząd litewski albo Litwin polski. Traktaty z innymi krajami były zawierane również osobno.
Wszystko to jednak nie przeszkadzało częstemu wspólnemu występowaniu obu państw na arenie politycznej. Najbardziej znanym przykładem jest tutaj bitwa pod Grunwaldem z 1410 roku, kiedy to armia polsko-litewska pokonała wojska krzyżackie. Poza tym w trakcie rozmów z Tatarami z 1506 roku król Zygmunt Stary odmówił płacenia odrębnej daniny za Polskę i Litwę, słusznie stwierdzając, że jest władcą obydwu tych krajów, a posłowie są wysyłani w jego imieniu.
Tego typu wydarzenia sprzyjały zespalaniu się wspólnej świadomości historycznej ludności obydwu państw. Już w połowie XV wieku zaczęto wysuwać hasła nawołujące do zjednoczenia. Częste były one szczególnie w Polsce. W odpowiedzi obywatele Litwy tłumaczyli, że nie można wyrzec się własnej historii i tożsamości. Pierwsza pisemna propozycja pogłębienia unii pojawiła się na sejmie w 1512 roku. Spotkała się jednak z gwałtownym sprzeciwem posłów z Wielkiego Księstwa Litewskiego. Obawiali się oni zbyt dużej dominacji Polski.
Sytuacja uległa zmianie w latach 60. XVI wieku. W znajdującym się obok Litwy Księstwie Moskiewskim władzę przejął Iwan Groźny, który wyraźnie zaczął dążyć do „zebrania ziem całej Rusi”. Przez to hasło rozumiał odebranie naszemu sąsiadowi większości należących do niego terenów. W obliczu zagrożenia wielu obywateli Wielkiego Księstwa zaczęło dostrzegać rozwiązanie tego problemu w ściślejszej unii z Polską.
Poza tym panujący w Koronie i na Litwie Zygmunt August mimo dojrzałego wieku cały czas nie mógł doczekać się potomka. Jeszcze w latach 50. XVI wieku był on zagorzałym przeciwnikiem Unii. Nakazywał nawet litewskim możnowładcom, aby za wszelką cenę popierali utrzymanie odrębności przez swoje państwo. To postępowanie było zgodne ze strategią jego poprzedników, którzy dążyli do zachowania dla siebie Litwy jako dziedzicznego kraju. Brak syna spowodował jednak, że zmienił zdanie. Nie chciał definitywnego rozejścia się dróg Wielkiego Księstwa i Polski, a zdawał sobie sprawę, że następujące po jego śmierci bezkrólewie może do tego doprowadzić.
Mimo powszechnego zrozumienia i akceptacji tych czynników, w trakcie sejmów 1563, 1564, 1565 i 1567 roku posłowie obydwu stron nie mogli dojść do porozumienia w sprawie przyszłego ściślejszego związku obydwu państw. Litwini zgadzali się jedynie na wspólnego władcę i wieczysty sojusz. Dla przedstawicieli Korony polskiej było to stanowczo za mało. Widząc zapędy tych ostatnich, reprezentanci Wielkiego Księstwa zagrozili Zygmuntowi Augustowi wojną. By uspokoić burzliwe nastroje, król musiał 11 grudnia 1568 roku wydać osobną gwarancję potwierdzającą prawa i wolności Litwy.
Niecały miesiąc później w Lublinie rozpoczął swoje obrady kolejny sejm, na którym spotkali się przedstawiciele obydwu stron. Dnia 12 lutego został przedstawiony projekt, którego głównym autorem był Filip Padniewski. Zakładał on powstanie wspólnego państwa. Nazwa Wielkiego Księstwa Litewskiego miała zostać zastąpiona przez określenie „Nowa Polska”. Zrównywała ona Litwę z dwoma prowincjami Królestwa polskiego, Wielkopolską oraz Małopolską. Pomysł ten zakładał poza tym wspólną elekcję, zbierający się co 3 lata sejm walny oraz monetę. Urzędy miały pozostać osobne.
Największe spory wybuchły wokół nowej nazwy Wielkiego księstwa, która jasno ukazywała intencje twórców projektu. Dnia 1 marca zdecydowana większość posłów litewskich, obawiając się szykan i represji, opuściła miasto. W odpowiedzi koroniarze podjęli wspólną decyzję o przyłączeniu do Polski Podlasia. Nieliczni obecni na sejmie przedstawiciele tego regionu złożyli przysięgę na wierność królowi. Nieco później to samo uczyniono z południowo-zachodnimi regionami Wielkiego Księstwa – Wołyniem i Kijowszczyzną.
Cały czas trwały dyskusje nad projektem Unii. Wreszcie 28 marca przedstawiono wspólną, aprobowaną przez wszystkich posłów polskich, jego wersję. Po raz kolejny ogłoszono, że Korona i Litwa to „nie różna, ani dwojaka, ale jedna Rzeczypospolita”. Zachowano jednak odrębność nazw i urzędów. Wspólny król miał być koronowany tylko raz – w Krakowie. Te same miały być również: sejm, prawa, polityka zagraniczna oraz moneta. Osobne zaś - języki urzędowe (na Litwie ruski) oraz wojsko.
Akt był uchwalony całkowicie jednostronnie. Jak to określił wybitny historyk zajmujący się Unią lubelską, Henryk Wisner, „dokonywano Unii Polski i Litwy bez wiedzy i zgody Litwy”. Nic dziwnego zatem, że te postanowienia wzbudziły powszechny sprzeciw u naszego wschodniego sąsiada. Na Litwie domagano się rozpoczęcia wojny z Polską. Wobec nienajlepszej sytuacji międzynarodowej Wielkiego Księstwa zebrany w Wilnie zjazd możnych uchwalił jednak wznowienie rozmów z przedstawicielami Korony. Przybyła na sejm kolejna delegacja litewska przeprosiła króla za opuszczenie obrad.
Cały czas trwały jednak burzliwe pertraktacje. Litwini nadal nie akceptowali w pełni rozporządzenia z 28 marca. Domagali się, by unię wyrażały akty wydane przez oba państwa. Przekonani jednak byli o nieuchronności poddania się woli Polaków i Zygmunta Augusta. 1 lipca wyrazili ostatecznie zgodę na podpisanie unii. Obie strony wymieniły się aktami jej zawarcia i złożyły przysięgę dotrzymania tego układu. Zygmunt August wydał ponadto osobny dokument, który pozwalał dokonywać Litwie (za zgodą Korony) rewizji porozumienia.
Dzięki Unii lubelskiej Polska i Litwa miały wspólną historię aż do 1795 roku. U naszego wschodniego sąsiada powszechna była świadomość narzucenia tego układu ze strony Korony. Ówczesny biskup wileński, Jerzy Radziwiłł, nie bez racji w swoim pamiętniku napisał, że „(Unia) nie bez pokrzywdzenia Litwinów została zawarta”. Wrażenie to umacniały dokonane przez Polskę wcielenia terytoriów. Jest ono odczuwalne również w dzisiejszych czasach. Litwini mają do naszego narodu pretensje o zniekształcenie, a wręcz czasem o kradzież ich historii. Słynnego poetę Adama Mickiewicza, malarza Jana Matejkę, czy znanego dowódcę – zwycięzcę spod Kircholmu – Jana Karola Chodkiewicza – uznają za przedstawicieli tylko i wyłącznie własnego narodu. Z kolei Janusz Radziwiłł, który prawie 90 lat po zawarciu Unii próbował zerwać związek Litwy z Polską, jest postrzegany u naszych obecnych północno-wschodnich sąsiadów niemalże jako bohater narodowy. Jego imieniem są nawet nazywane niektóre szkoły, a także jednostki wojskowe we współczesnej armii litewskiej. Problem wynikających z Unii lubelskiej, dotyczących Polski i Litwy sporów historycznych, nie został zatem rozwiązany do dziś.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Test: Czy znasz swoje mocne strony?

W trudnych chwilach umiesz się zmobilizować i podjąć wyzwanie czy wręcz przeciwnie – najchętniej chowasz się do nory? A wiesz, jakie są twoje atuty?
Mama przydziela Ci kolejne domowe obowiązki. Uważasz, że to niesprawiedliwe, ponieważ młodsza siostra nie została tak obciążona, a Ty przecież masz więcej nauki. W jaki sposób będziesz negocjować z mamą?
A. Z mamą się nie da negocjować. Możesz się tylko obrazić, ale to przyniesie odwrotny efekt – atmosfera w domu będzie nie do zniesienia.
B. Przygotowujesz argumenty – zaznaczasz na kartce te rzeczy, które twoim zdaniem śmiało może wykonywać młodsza siostra. Pokazujesz mamie listę podzielonych między Was obowiązków i prosisz, aby następnego dnia podjęła ostateczną decyzję.
C. Nie masz zamiaru się dostosowywać, skoro młodsza siostra nie musi robić nic więcej. Dyskusja z mamą zamienia się w kłótnię.

Jako członek samorządu musisz przekonać klasę do swojego pomysłu, a wiesz, że może się on nie spodobać niektórym osobom. Jak się do tego zabierzesz?
A. Prosisz o pomoc wychowawcę – chcesz, żeby był przy tej rozmowie i w razie problemów poparł Cię.
B. Najpierw przeprowadzisz kilka rozmów z różnymi osobami w klasie, aby w ten sposób zdobyć poparcie.
C. Mówisz prosto z mostu to, co masz do powiedzenia – jeżeli im się nie spodoba, to trudno. Ty zrobiłeś swoje.

Tata nie jest zadowolony z Twoich ocen i zaczyna wykład, w którym mocno przesadza, zarzucając Ci lenistwo, olewanie obowiązków i mnóstwo innych rzeczy. Co mu odpowiesz?
A. „Czy to oznacza, że pod żadnym względem nie jesteś ze mnie zadowolony?”
B. „Czy mógłbym powiedzieć, jakie jest moje zdanie?”
C. „Mieliśmy rozmawiać o moich ocenach, a nie o sprzątaniu pokoju.”

Na godzinie wychowawczej macie wypełnić ankietę. Jeden z punktów brzmi – wymień swoje trzy największe zalety. Czy to pytanie sprawi Ci trudność?
A. Będziesz musiał się przez chwilę zastanowić, aby odpowiedzieć na to pytanie.
B. Absolutnie nie – uważasz, że masz dużo więcej zalet.
C. Uważasz, że o wiele łatwiej jest wymienić swoje wady.

Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się powiedzieć: „Jestem nijaki/nijaka”?
A. Kiedy miałeś wyjątkowo zły dzień, mogłeś tak powiedzieć lub pomyśleć.
B. Nie, nigdy.
C. Dosyć często Ci się zdarza tak o sobie myśleć, ale na pewno nie powiesz tego w obecności innych osób.

Rozwiązanie
Najwięcej odpowiedzi A
Nie bardzo wierzysz w siebie. W trudnych sytuacjach wolisz prosić o pomoc, zamiast samemu zmierzyć się z problemem. Szukanie sojuszników to cenna umiejętność, ale nie wtedy, gdy świadczy o Twojej słabości. Nie stawiaj się z góry na przegranej pozycji, bo na pewno umiesz sobie świetnie poradzić.

Najwięcej odpowiedzi B
Doskonale rozgrywasz większość trudnych sytuacji. Gdy uważasz, że problem Cię przerasta, szukasz sprzymierzeńców. Ale robisz to na tyle mądrze, że nikomu nie przyjdzie do głowy, że nie do końca wierzysz w swoje możliwości. To mądra taktyka – znasz swoje plusy i minusy i wcale nie masz o sobie złej opinii.

Najwięcej odpowiedzi C
Zamiast dyskutować, kłócisz się. Zamiast negocjować, prowokujesz innych. To nie jest dobry sposób, bo – wbrew pozorom – świadczy o Twojej słabości. Mądry gracz zawsze jest zdystansowany i nie pozwala, aby emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Swoją taktyką niewiele załatwisz.

„Victor Gimnazjalista”

zaznacz i zamknij wróć do góry



Spróbuj rozwiązać

Zamiana litery 1. Drzwi nią otwieramy, pasek dzięki niej zapinamy 2. Ostrze do zboża ścinania, woda co do zamku wejść wzbrania 3. Fizyczna lub nadprzyrodzona, do cięcia drewna przeznaczona 4. Gra angielskiej arystokracji, pasztecik dobry do obiadu lub kolacji 5. Dla rozbitków ratunkowa, nić buty szyć gotowa Kalambury Rozwiązaniem drugiej części jest słowo powstałe po połączeniu odpowiedzi na pytania z pierwszej części oddzielonych przecinkami. 1. Do spodni podtrzymania, razem, dla statków do cumowania, dokument potrzebny do podróżowania 2. Dwoje, niemiecki arystokrata, akapit zwłaszcza dla prawniczego świata. 3. Żółty kroisz na chleb, w alfabecie trzecia litera pompując krew nasze ciało wspiera. Dodatkowa litera 1. Skaczą na nim cyrkowi akrobaci, dyrygent orkiestrę nią prowadzi 2. Na łóżko narzuta, fiasko, gdy coś się nie uda 3. 365 dni, gdy się ściemni Gdzie ukryły się ryby? W poniższym tekście ukryto 13 nazw ryb. Są one umieszczone w ten sposób, że stanowią część jednego lub więcej słów, np: końcówka pierwszego i początek następnego tworzą poszukiwane słowo. Znajdź te nazwy. Wioska była w sumie niewielka. Znajdowało się w niej zaledwie kilka zagród. Przed każdą rosły leszczyny, fasola i maliny. Płot każdego domu pomalowany był na zielono i z każdego końca ozdobiony świeżo wypranymi, suszącymi się w słońcu skarpetkami oraz koszulami.
W ostatnim domu mieszkał torreador szalony na punkcie buraków. Do każdego talerza barszczu pakował ich co najmniej dwa kilogramy. Plotka głosiła, że zaszył się na tym odludziu, gdyż w rodzinnej Hiszpanii groziła mu kara śmierci za kradzież buraków z królewskich ogrodów. Tuż przy jego chacie stało stare kino. Ponieważ w trakcie budowy zabrakło sośniny, resztę zrobiono z polnych kamieni. Dlatego miało dość dziwny wygląd, ale torreadora rumak relaksował się przy nim chętnie, szczypiąc soczystą trawę przed wejściem.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Z uśmiechem łatwiej

Przed sądem składa zeznania zupełnie łysy świadek:
- ...i gdy go zobaczyłem włosy stanęły mi na głowie...
- Zwracam świadkowi uwagę, że powinien mówić prawdę i tylko prawdę - upomina sędzia.

**
W sklepie obuwniczym klientka prosi o obuwie na zupełnie płaskim obcasie.
- A do czego zamierza je pani nosić - pyta ekspedientka - bo nie wiem, czy chodzi o obuwie sportowe czy raczej wizytowe?
- Do niskiego męża.

**
W sklepie meblowym:
- Chciałabym kupić dla męża jakieś stylowe krzesło.
- Ludwik?
- Nie, Andrzej.

**
Klient prosi w sklepie o pięć przepalonych żarówek.
- Przepalonych?! - dziwi się sprzedawca - a do czego one panu będą potrzebne?
- Urządzam ciemnię fotograficzną.

**
W cukierni:
- Proszę o sernik, ale chcę, aby miał przypalony spód.
- Przypalony?
- Tak, bo zależy mi, aby mój mąż uwierzył, że to ja go upiekłam...

**
Jaś odrabia zadanie domowe z gramatyki:
- Tato, jest takie zdanie: „Mama rozmawia z sąsiadką”. Jaki to czas?
- Stracony, synu.

**
- Kochanie, gdzie jest herbata? - pyta z kuchni mąż.
- Boże, ty niczego beze mnie nie możesz znaleźć. Jest na dolnej półce w bieliźniarce, w puszce po kawie, na której jest nalepka: „cukier”.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Rozwiązania zagadek:

Zamiana litery: 1. klamka/klamra, 2. kosa/fosa, 3. siła/piła, 4. krykiet/krokiet, 5. tratwa/dratwa.
Kalambury: 1. paszport, 2. paragraf, 3. serce.
Dodatkowa litera: 1. batut/batuta, 2. kapa/klapa, 3. rok/mrok.
Gdzie ukryły się ryby: 1. sum, 2. leszcz, 3. sola, 4. lin, 5. płotka, 6. okoń, 7. karp, 8. dorsz, 9. szczupak, 10. karaś, 11. rekin, 12. łosoś, 13. makrela.

zaznacz i zamknij wróć do góry

Wersja offline wygenerowana automatycznie.
Copyright © 2009 Pochodnia. Wszelkie prawa zastrzeżone.